Autor: Aleksandra Filipiak-Graczykowska

Przełamanie po pięciosetowej walce. PGE Skra wygrywa z Chaumont VB 52

PGE Skra Bełchatów wygrała 3:2 (25:23, 25:23, 22:25, 23:25, 15:10) w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu CEV z francuskim Chaumont VB 52.

Do środowego starcia w ramach 1/16 finału Pucharu CEV oba zespoły przystępowały w zupełnie innych nastrojach. PGE Skra przegrała cztery ostatnie mecze ligowe, zaś Chaumont VB 52 w miniony weekend wygrał na wyjeździe 3:1 z PUC Paris Volley i z dwoma punktami przewagi nad Tours VB jest liderem francuskiej Ligue A.

Po pierwszych akcjach toczonych punkt za punkt PGE Skra dość szybko wypracowała sobie w premierowej odsłonie niewielką przewagę. Ataki kończył Aleksandar Atanasijević, skuteczny blok dołożył Karol Kłos, z zagrywki zapunktował Mateusz Bieniek i w połowie seta było 14:10 dla bełchatowian. Przewaga ta utrzymywała się przez kolejne fragmenty gry, a gospodarze kończyli nawet sytuacyjne akcje - tak było chociażby przy stanie 17:14, kiedy mocno zaserwował Adrian Aciobanitei, przechodzącej piłki nie wykorzystał Fabian Plak, a kontrę sfinalizował Atanasijević. W końcówce bełchatowianie złapali jeszcze na podwójnym bloku Patrika Indrę i przy stanie 23:19 o czas poprosił Silvano Prandi. Po nim goście odrobili dwa punkty (23:21) i grę przerwał Joel Banks. Kolejne akcje były bardzo zacięte, ale ostatecznie piłkę na 25:23 skończył Dick Kooy i było 1:0 dla PGE Skry.

Druga partia rozpoczęła się od prowadzenia Francuzów 2:0, ale żółto-czarni za sprawą skutecznego ataku Lanzy i punktowej zagrywki Atanasijevicia szybko odrobili straty. Po chwili Chaumont prowadziło 6:3, a bełchatowianie ponownie błyskawicznie doskoczyli do rywali i doprowadzili do remisu 6:6. W kolejnych akcjach toczyła się zacięta walka. Po stronie gości punktował Jan Galabov, po stronie PGE Skry sytuacyjną kontrę skończył Lanza, który dołożył jeszcze asa serwisowego i przy wyniku 11:9 dla gospodarzy czas wziął szkoleniowiec rywali. Goście po przerwie nie odpuszczali - punktowali z trudnych sytuacji, do tego zagrywką trafiony został Lanza i zrobiło się po 15. Bełchatowianie też byli jednak bardzo zdeterminowani, walczyli o każdą piłkę, a w końcówce dwukrotnie zafunkcjonował ich blok i przy stanie 21:19 dla PGE Skry drugą przerwą ratował się Silvano Prandi. Nie wybiła ona gospodarzy z rytmu - zachowali koncentrację, a piłkę na 25:23 skończył Lanza.

Bardzo podobny, wyrównany przebieg miała partia trzecia - po stronie Chaumont skutecznie atakował Toledo, bełchatowianie odpowiadali akcjami ze środka, a w połowie seta zaczęli osiągać przewagę. Kiedy na 11:8 kiwnął Atanasijević, o czas poprosił Silvano Prandi - po przerwie goście praktycznie zniwelowali straty (13:12). Kibice zgromadzeni w hali Energia oglądali wiele długich, zaciętych akcji - tak było np. przy stanie 14:12, kiedy oba zespoły miały kilka szans na zdobycie punktu, a ostatecznie błąd dotknięcia sitaki popełnili goście. W kolejnych fragmentach seta żółto-czarni utrzymywali przewagę, jednak w końcówce Francuzi doprowadzili do remisu po 19, a po chwili po asie serwisowym Galabova wyszli na prowadzenie 21:19 i przerwę wziął Joel Banks. Po niej Chaumont zdobyło dwa kolejne punkty (23:20) i czas ponownie wziął trener PGE Skry. Taka przewaga okazała się decydująca - goście wygrali 25:22.

W czwartej odsłonie drużyna z Francji już na początku odskoczyła na 2-3 punkty. Trener Joel Banks zdecydował się natomiast na zmianę na pozycji atakującego - Atanasijevicia zastąpił Wiktor Musiał. Kiedy przewaga Chaumont sięgnęła czterech punktów (10:6) szkoleniowiec PGE Skry poprosił o czas. Po przerwie dwa trudne ataki skończył Musiał, Francuzi nie poradzili sobie z akcją po mocnej zagrywce Kooya i było już tylko 11:10. Wówczas grę przerwał Silvano Prandi i po chwili jego zawodnicy znów prowadzili 13:10. Gospodarze konsekwentnie odrabiali jednak straty, w czym bardzo pomogły zagrywki Wiktora Musiała, który zszedł z pola serwisowego przy stanie po 19. W końcówce kluczowy okazał się as Patricka Gasmana na 23:21 - goście dowieźli dwupunktowe prowadzenie do końca, wygrywając 25:23.

O losach spotkania miał więc zdecydować piąty set. W nim PGE Skra prowadziła 3:1 po zagrywce Musiała i czas natychmiast wziął trener rywali. Bełchatowianie utrzymywali jednak swój rytm gry - było 5:3, 7:5 i przy stanie 8:6 drużyny zmieniły strony. Tuż po tym mocną zagrywkę posłał Mateusz Bieniek, żółto-czarni skończyli kontrę i ich przewaga wzrosła do trzech „oczek” (9:6). W końcówce doskonałymi zagrywkami znów popisał się Wiktor Musiał i przy stanie 12:7 PGE Skra była na najlepszej drodze do zwycięstwa. I choć Chaumont próbowało jeszcze odrabiać straty, to zespół Joela Banksa nie pozwolił sobie na dekoncentrację - wygrał piątego seta do 10, a cały mecz 3:2.

Rewanż w środę 16 listopada.

PGE Skra Bełchatów - Chaumont VB 52 3:2 (25:23, 25:23, 22:25, 23:25, 15:10)

PGE Skra: Karol Kłos, Dick Kooy, Aleksandar Atanasijević, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Filippo Lanza i Kacper Piechocki oraz Jakub Rybicki, Lukas Vasina, Wiktor Musiał, Mihajlo Mitić.

Trener: Joel Banks

Chaumont VB 52: Jan Galabov, Raphael Corre, Fabian Plak, Pierre Toledo, Adrian Aciobanitei, Patrick Gasman i Thales Hoss oraz Cedric Da Silva, Patrik Indra.

Trener: Silvano Prandi