Porażka PGE Skry w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu CEV - PGE GiEK Skra Bełchatów - www
Porażka PGE Skry w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu CEV
Do wyjściowego składu PGE Skry na mecz z Modeną powrócił Filippo Lanza, którego zabrakło w kadrze na ligowe spotkanie z Cerradem Eneą Czarnymi Radom z powodów prywatnych.
Po pierwszych akcjach starcia we Włoszech – granych punkt za punkt – Modena wyszła na prowadzenie 6:4. Kontrę wykorzystał N’Gapeth, ale za chwilę Bieniek zatrzymał na środku Sanguinettiego i było po 7. Gospodarze grali jednak szybko i skutecznie – wypracowali sobie 2-3 punkty przewagi i choć żółto-czarni starali się ją odrabiać, to Modena była wciąż krok z przodu (11:8, 13:11). Dobrze funkcjonował zwłaszcza wyblok Włochów, dzięki czemu mieli okazje do kontr, które w większości wykorzystywali. Bełchatowianie natomiast potrafili zbliżyć się do rywali, po czym psuli zagrywkę lub atak i sytuacja wracała do punktu wyjścia. W końcówce seta zespół Andrei Gianiego powiększył przewagę (21:17, 23:18) i ostatecznie wygrał go do 20.
Druga partia zaczęła się od przewagi bełchatowian (2:0, 5:3), choć sporo zamieszania wprowadziły decyzje sędziów. Ataki ze skrzydła kończył Atanasijević, więcej błędów własnych popełniała z kolei Modena. Przy stanie 13:10 dla PGE Skry czas wziął trener Giani, jednak po przerwie dwie bardzo trudne kontry sfinalizował Lanza i było 15:10. W kolejnych fragmentach gry taka przewaga się utrzymywała – przy zagrywce N’Gapetha gospodarze lekko ją zniwelowali (18:15), a kiedy Lagumdzija wykorzystał piłkę przechodzącą po błędzie przyjęcia i zrobiło się 19:17, o przerwę poprosił Andrea Gardini. Za chwilę Lagumdzija zaserwował asa i było już tylko 20:19. W samej końcówce bardzo trudną akcję na 23:20 skończył jednak Atanasijević, po chwili zapunktował Lanza i seta – 25:21 – wygrali żółto-czarni.
W trzeciej partii od początku toczyła się zacięta walka punkt za punkt, choć oba zespoły nie ustrzegły się także błędów własnych. Wynik długo oscylował wokół remisu, PGE Skra wyszła na prowadzenie 8:7 po skutecznej kontrze Atanasijevicia, jednak po chwili dwa punkty przewagi (10:8) miała Modena. W kolejnej akcji na podwójnym bloku zatrzymany został Kooy i grę przerwał Andrea Gardini. Po przerwie gospodarze znów postawili punktowy blok, było 12:8 i sytuacja PGE Skry stawała się trudna. Część strat udało się odrobić przy zagrywce Mateusza Bieńka, ale za chwilę zablokowany został Lanza, Lagumdzija zaserwował asa i wynik znów był korzystny dla gospodarzy (15:11). Bełchatowianie walczyli o każdą piłkę, starali się wywierać na rywalach presję – przewagę udało się na chwilę zmniejszyć do dwóch punktów (19:17), jednak w samej końcówce Włosi wrzucili wyższe tempo (zwłaszcza w polu serwisowym) i wygrali seta do 18.
W czwartej partii od stanu 3:1 dla Modeny szybko zrobiło się 5:4 dla PGE Skry, m.in. za sprawą kontr wykorzystywanych przez Filippo Lanzę. Po kilku kolejnych akcjach granych punkt za punkt dwa asy serwisowe zagrał Mateusz Bieniek – było 10:8 dla żółto-czarnych i czas wziął Andrea Giani. Modena doprowadziła do remisu po 12, a po obu stronach siatki toczyła się wyrównana walka o każdą piłkę. Po długo trwającym challenge’u sędziowie zdecydowali, że Bieniek w ataku ze środka zahaczył o blok, za moment Kooy wykorzystał kontrę i było 16:14 dla PGE Skry, ale przy zagrywce N’Gapetha Modena doprowadziła do remisu i wyszła na prowadzenie 17:16. W kolejnej akcji w aut zaatakował Atanasijević i przewaga gospodarzy wzrosła do dwóch punktów. Okazał się to kluczowy moment dla losów spotkania – Włosi wygrali czwartego seta do 22, a cały mecz 3:1.
Rewanż w hali Energia zostanie rozegrany w środę 15 marca o 20:30.
Valsa Group Modena - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:20, 20:25, 25:18, 25:22)
Modena: Bruno Rezende, Giovanni Sanguinetti, Dragan Stanković, Earvin N’Gapeth, Adis Lagumdzija, Tommaso Rinaldi i Salvatore Rossini (l) oraz Lorenzo Sala, Tomas Rousseaux.
Trener: Andrea Giani
PGE Skra: Karol Kłos, Dick Kooy, Aleksandar Atanasijević, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Filippo Lanza i Jędrzej Gruszczyński (l) oraz Lukas Vasina, Mihajlo Mitić, Jakub Rybicki.
Trener: Andrea Gardini