Autor: Maciej Nowocień

Piękny mecz, ale przegrana PGE Skry. Zwycięzca Ligi Mistrzów lepszy

PGE Skra przystąpiła do spotkania wyjątkowo zmobilizowana, ponieważ tydzień temu przegrała po raz pierwszy w tym sezonie, a lepsi okazali się gracze Jastrzębskiego Węgla (1:3). Bełchatowianie znają jednak swoją wartość i, jak tłumaczą trenerzy, z dnia na dzień prezentują się coraz lepiej. - Tym bardziej, że po raz pierwszy przepracowaliśmy cały tydzień zdrowi - mówi Slobodan Kovac, szkoleniowiec bełchatowian.

Już pierwszy set przyniósł kibicom wiele emocji. W trzeciej akcji Karol Kłos skutecznie zablokował Norberta Hubera i było 2:1 dla bełchatowian. Niestety kolejne punkty należały do gości (2:5). PGE Skra zdołała odrobić stratę, głównie dzięki dobrej grze Dicka Kooya, który był też ostrzeliwany przez rywali zagrywką. W końcówce ZAKSA zaczęła świetnie grać serwisem (Norbert Huber) i prowadziła już 24:22. Ale najpierw pomylił się Śliwka, a potem przy ogromnej pomocy Kooya PGE Skra wygrała 26:24! 

Drugi set był również bardzo wyrównany. PGE Skra rozpoczęła go od prowadzenia 2:0, a Mateusz Bieniek po raz kolejny zagrywką ustrzelił Kamila Semeniuka. Bełchatowianie prowadzili już 14:12, jednak dwukrotnie zaatakowała w aut i znów był remis, który utrzymywał się przez dłuższą część seta. Przy stanie 19:19 trener Kovac poprosił o czas. Znów mieliśmy bardzo wyrównaną końcówkę, którą na przewagę wygrali gospodarze! 2:0 dla PGE Skry!

Kto myślał, że emocje w tym meczu się skończyły, był w błędzie. Tym razem to Grupa Azoty ZAKSA wyszła na prowadzenie 6:3, jednak dzięki świetnym zagrywkom Bieńka PGE Skra wyrównała, a nawet… doprowadziła do stanu 11:9! Sytuacja znów zmieniała się jak w kalejdoskopie i znów zapowiadała się ciekawa końcówka (19:20). I tak było! Znakomite zagrywki Aleksandra Atanasijevicia, skuteczne kontry kończone przez Kooya…Ale mimo to, tym razem skuteczniejsza była ZAKSA i wygrała seta.

PGE Skra chciała zamknąć to spotkanie w czterech setach, by wywalczyć trzy punkty. Początek partii był jednak słaby w wykonaniu bełchatowian, a po autowym ataku Atanasijevicia bylo już 0:4, a kilka chwil później 1:6. Na szczęście PGE Skra zaczęła wychodzić z opresji, głównie dzięki dobrze grze Bieńka i Kooya. Niestety potem goście znów uciekli na trzy punkty (16:19), a o czas poprosił Kovac. W końcówce tym razem dominowała ZAKSA i doprowadziła do tie-breaka.

W decydującej partii Grupa Azoty ZAKSA grała równiej i wyprowadziła sobie przewagę. PGE Skra nie dała jednak za wygraną i dzielnie walczyła (10:11). Niestety, znów zwycięzcy Ligi Mistrzów okazali się lepsi i to oni wywieźli z Bełchatowa dwa punkty.

Kolejne spotkanie PGE Skra zagra na wyjeździe z Projektem Warszawa. 

PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3
Sety:
26:24, 29:27, 23:25, 19:25, 12:15
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Kooy, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Sawicki, Taht
Grupa Azoty ZAKSA: Janusz, Śliwka, Rejno, Kaczmarek, Semeniuk, Huber, Shoji (libero) oraz Żaliński, Kluth