Autor: Maciej Nowocień

PGE Skra przegrała żółto-czarne derby. Znów po tie-breaku

To robi się małą tradycją, że w meczach PGE Skry w hali Energia mamy tie-breaki. Niestety w sobotę po pięciu setach bełchatowianie ostatecznie ulegli LUK Politechnice Lublin.

Co ciekawe, było to dopiero pierwsze spotkanie pomiędzy tymi zespołami. LUK Politechnika to beniaminek PlusLigi i stawia swoje pierwsze kroki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Takie zespoły mogą być jednak wyjątkowo groźne, bowiem chcą udowodnić, że w PlusLidze są nie przez przypadek, szczególnie w meczach z faworytami, za którego uchodziła PGE Skra.

Ale bełchatowianie nie oddawali rywalom za wiele pola do popisu. Przy zagrywce Mateusza Bieńka było już 4:1, a Robert Taht, który zastąpił Dicka Kooya w wyjściowej szóstce, zdobył asa na 6:2. PGE Skra z akcji na akcję się rozpędzała i widać było, że nie chce dać przeciwnikom najmniejszych szans. Wysoka skuteczność ataku, doskonała zagrywka i mądra siatkówka dała im prowadzenie 1:0.

W drugim secie tak łatwo już nie było. Choć PGE Skra dobrze go rozpoczęła, bo od prowadzenie 4:2, to jednak lublinianie zaczęli prezentować się lepiej, a w efekcie wyszli na prowadzenie 7:9. Kolejna część seta to wyrównana gra, a PGE Skra zdołała wyrównać po punktowym bloku (17:17). Zapowiadała się emocjonująca końcówka, tym bardziej, że to LUK Politechnika prowadziła 21:19 i była bliżej zdobycia seta. Ale potem na zagrywce pojawił się Damian Schulz i przy jego serwisach zrobiło się 24:23, ale dla bełchatowian! Więcej spokoju zachowali gospodarze i to oni wygrali 26:24. 

PGE Skra chciała zakończyć mecz w trzech setach i z bojowym nastawieniem wyszła na trzecią partię. Co prawda prowadziła już 13:11, ale z dobrej strony w zagrywce pokazał się Bartosz Filipiak, który jeszcze niedawno grał w drużynie z Bełchatowa (14:14). Niestety dalsza faza seta nie należała do bełchatowian, którzy przegrali 22:25.

Niestety lublinianie dostali wiatru w żagle i w czwartym secie również prezentowali się dobrze. Trener Slobodan Kovac reagował i zrobił podwójną zmianę, a potem za Milada Ebadipoura wszedł Dick Kooy. Niestety wypracowana przez gości różnica była już za duża, a brak skuteczności wcale nie pomagał bełchatowianom w odwróceniu losów tego seta. Wynik? 25:18 dla lublinian i tie-break.

A piątą partię LUK Politechnika rozpoczęła od asa serwisowego, a z czasem zbudowała sobie przewagę. Brakowało przyjęcia i dobrego ataku w kluczowych momentach, a goście prezentowali świetną siatkówkę. Pogłębiali różnicę i nie odpuścili do końca. To lublinianie wygrali piątego seta 15:12, a cały mecz 3:2.

Kolejnymi potyczkami PGE Skry będzie dwumecz w Pucharze CEV z OK Mladost Brcko, a oba mecze odbędą się w Bełchatowie. Bilety już w sprzedaży na bilety.skra.pl.

PGE Skra Bełchatów - LUK Politechnika Lublin 2:3
Sety:
25:16, 26:24, 22:25, 18:25, 12:15
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Atanasijević, Taht, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Schulz, Mitić, Kooy
LUK Politechnika: Pająk, Wachnik, Sobala, Filipiak, Włodarczyk, Nowakowski, Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Peszko