Autor: PGE Skra

Norbert Huber: Do Chicago pojechaliśmy bez przygotowania

- Naszym celem było pokazanie ludziom, którzy stawiali nas w pozycji "underdoga" i mówili, że nie osiągniemy sukcesu, że się mylą - mówi Norbert Huber. Środkowy PGE Skry wspólnie z reprezentacją Polski wywalczył brązowy medal Ligi Narodów i rozegrał doskonały turniej.

Ochłonąłeś już trochę po szale związanym z waszym sukcesem w Lidze Narodów?
Norbert Huber: - Tak, trochę zdążyłem już ochłonąć, ale jeszcze nie odpocząć. Myślę już o wolnych chwilach, mam swobodną głowę. Oczywiście o naszym sukcesie nie zapomniałem, ale emocje na pewno już opadły.

Chyba takiego zainteresowania mediów i kibiców jeszcze nie przeżyłeś.
- Wydaje mi się, że nie. Porównując to do tego, co działo się dwa lata temu po naszym mistrzostwie świata juniorów, to całkiem coś innego. Tutaj byliśmy w ogniu zainteresowania. Widać, że wszyscy - kibice, media cieszyli się razem z nami i głośno mówią o tym, że daliśmy czadu.

Przydarzyły się w związku z tym jakieś zabawne historie?
- Chyba najśmieszniejsze jest to, że do Chicago polecieliśmy... bez przygotowania. Większość z nas przed wylotem dostała wolne, mogliśmy jedynie iść do siłowni. Pierwsze treningi dużo nam nie dały, a i tak potrafiliśmy wygrać z Brazylią i Iranem, co było ogromnym sukcesem. Obie te reprezentacje przyjechały przecież najmocniejszymi składami.

Gratulacjom chyba nie było końca. Karol Kłos wrzucił na Instagram zdjęcie, jak wspólnie z kolegami w szatni siedzicie z telefonami w dłoniach.
- Jasne, wiadomości było naprawdę dużo. Telefony się nie urywały, bo byliśmy przecież w Stanach, chyba byśmy się nie wypłacili (śmiech). Widać było jednak, że wszyscy oglądali nasze mecze i przeżywali to razem z nami, mimo późnej pory w Polsce.

Czułeś, że wyjeżdżając do Chicago dostajesz wyjątkową szansę?
- Jechaliśmy tam sprawić niespodziankę. Naszym celem było pokazanie ludziom, którzy stawiali nas w pozycji "underdoga" i mówili, że nie osiągniemy sukcesu, że się mylą. Również sami sobie udowodniliśmy, że potrafimy grać z najlepszymi.

Czułeś się dziwnie, gdy mówiło się, że do Stanów leci "reprezentacja Polski B"?
- Szczerze mówiąc, nie interesowało mnie to. Skupiałem się na grze i na turnieju. Dla mnie to był pierwszy finał Ligi Narodów, więc nie słuchałem opinii ekspertów, którzy komentowali mecze. Ale wracając do pytania - nie przeszkadzało mi to.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że brąz Ligi Narodów w Polsce traktowany jest jako złoto. Żałujesz półfinału z Rosją?
- Nie jestem smutny, bo mogliśmy też nie mieć brązowego medalu, gdybyśmy przegrali mecz o trzecie miejsce. Trzeba się cieszyć z tego, co jest. W meczu z Rosją mieliśmy swoje szanse, ale potem wykorzystaliśmy tę najważniejszą i brąz Ligi Narodów przyleciał do Polski.

To był zdecydowanie turniej środkowych, czyli twój i Karola Kłosa.
- Obaj zagraliśmy dobrze. Karol był takim naszym kapitanem na pokładzie i pomagał w trudnych momentach. A jeśli chodzi o naszą pozycję, to świetnie dogadywaliśmy się z rozgrywającym Marcinem Komendą. To było ważnym aspektem w naszej grze, co przełożyło się na końcowy sukces.

Karol, Kuba Kochanowski i David Fiel chyba muszą się obawiać nowego środkowego w PGE Skrze...
- Wydaje mi się, że rywalizacja w składzie będzie naprawdę duża i liczę na to, że PGE Skra jako zespół osiągnie wszystkie zakładane cele. Mam nadzieję, że również środkowi będą grali na wysokim poziomie i w każdym meczu pokażemy się z dobrej strony.

Karol z Chicago pojechał do Zakopanego. Ty nie liczyłeś na to, że jeszcze powalczysz o turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich i mistrzostwa Europy?
- Nie czuję się dziwnie. Zawsze będzie kogoś szkoda, skoro mamy taką dobrą reprezentację i tylu zawodników, którzy mogą stanowić o sile tego zespołu. Musiało na kogoś wypaść. Nie jestem smutny, tym bardziej, że jeśli będzie potrzeba, to o każdej porze dnia i nocy mogę pojawić się na kadrowym zgrupowaniu. Jeśli nie, to z radością będę oglądał dalsze poczynania kolegów.

Jak więc spędzisz najbliższy miesiąc?
- Obecnie przebywam w domu, u rodziców na Podkarpaciu. Został miesiąc do rozpoczęcia treningów w PGE Skrze, więc pewnie polecę na wakacje, na jakiś krótki odpoczynek. A później? Zobaczymy.

fot. FIVB