Autor: PGE Skra

Miguel, na zawsze będziesz w naszych sercach!

Miguel Falasca, wieloletni siatkarz i trener PGE Skry Bełchatów zmarł nagle w nocy z piątku na sobotę we Włoszech. Miguel był jedną z najważniejszych postaci w historii naszego klubu.

– To tragiczna wiadomość, w którą nie mogę uwierzyć. Młody człowiek, wieloletni sportowiec, umiera w kwiecie wieku. To się po prostu nie mieści w głowie – mówi prezes bełchatowskiego klubu Konrad Piechocki.

Urodzony w Argentynie Miguel Falasca do Bełchatowa trafił w 2008 roku. To był złoty czas PGE Skry, która niepodzielnie panowała w PlusLidze, zdobywając złote medale przez siedem lat z rzędu. Falasca pojawił się w bełchatowskiej drużynie po czwartym mistrzostwie i poprowadził PGE Skrę do trzech kolejnych.

– Tych sukcesów było bardzo dużo, a Miguel błyskawicznie wkomponował się w nasz zespół. Razem z Nim przecież sięgaliśmy także po medale Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata – wspomina Piechocki.

O ile Miguel dobrze odnalazł się w Polsce, to wręcz znakomicie czuły się tu jego dzieci, Sara i Daniel, które wychowując się w naszym kraju błyskawicznie nauczyły się języka polskiego. Gdy jeszcze cała rodzina mieszkała w Bełchatowie, nie ukrywały, że kibicują polskiej, a nie hiszpańskiej reprezentacji. W trakcie wspaniałych dla Polaków Mistrzostw Świata w 2014 roku media obiegły zdjęcia, na których widać, jak syn Miguela w biało-czerwonej koszulce na trybunach śpiewa polski hymn.

– Rzeczywiście, dzieciaki są bardzo związane z Polską, bo tu się przecież wychowały. Mamy z nimi nawet mały problem, bo gdy nie chcą, żebyśmy rozumieli o czym rozmawiają, to mówią między sobą po polsku – opowiadał kiedyś w wywiadzie Falasca.

Gdy w 2008 roku Miguel podpisywał kontrakt z bełchatowskim klubem z pewnością nie spodziewał się, że finalnie wyjedzie z Polski dopiero osiem lat później. Do PGE Skry przeniósł się z Portolu Palma de Mallorka śladem Stephane’a Antigi, który do Bełchatowa trafił rok wcześniej. Obaj od lat się przyjaźnili i z pewnością obecność francuskiego siatkarza miała wpływ na to, że Falasca zdecydował się na przeprowadzkę do Polski.

W Bełchatowie Falasca i Antiga grali razem trzy lata, aż w 2011 roku. Rok później z PGE Skrą pożegnał się też Falasca, który wyjechał z Polski, podpisując kontrakt z rosyjskim Uralem Ufa. Szybko jednak okazało się, że znów zamieszka w Bełchatowie, bo jeszcze przed końcem sezonu 2012/2013 dostał ofertę, by wrócić, ale już nie na boisko, a na ławkę. Prezes PGE Skry uznał, że Hiszpan będzie równie dobrym trenerem, jak zawodnikiem i dał mu wielką szansę, by pozostać przy siatkówce.

Falasca takiej oferty odrzucić nie mógł, tym bardziej, że kończył już 40 lat i było jasne, że jego kariera zawodnicza wielkimi krokami zbliża się do końca. Podpisał umowę z PGE Skrą i zaczął budowę nowej drużyny. Zaczął ją od sprowadzenia… Antigi. Do Bełchatowa trafili też wtedy m.in. Nicolas Uriarte i Facundo Conte, a dwanaście miesięcy później PGE Skra cieszyła się z odzyskania mistrzostwa Polski.

To był już czwarty tytuł Falaski w Bełchatowie, bo wcześniej trzykrotnie był mistrzem Polski jako zawodnik. Z PGE Skrą odniósł zresztą wiele innych sukcesów, zdobywając trzy Puchary Polski, dwa srebra Klubowych Mistrzostw Świara i srebro Ligi Mistrzów. Już w roli trenera, obok mistrzostwa Polski, wywalczył z bełchatowskim klubem Puchar Polski i brązowy medal w PlusLidze.

Miguel Angel Falasca miał 46 lat. Jego żonie Esther oraz dzieciom Danielowi i Sarze PGE Skra Bełchatów składa wyrazy współczucia i ubolewania. Miguel, na zawsze pozostaniesz w naszych sercach!