Autor: Aleksandra Filipiak-Graczykowska

Michał Bąkiewicz: W PGE Skrze zawsze myśli się o najwyższych celach

W sezonie 2022/2023 jednym z asystentów trenera w PGE Skrze będzie doskonale znany nie tylko w Bełchatowie Michał Bąkiewicz. Jako zawodnik PGE Skry zdobył cztery mistrzostwa i wicemistrzostwo Polski, trzy Puchary Polski, wywalczył drugie i dwukrotnie trzecie miejsce w Lidze Mistrzów oraz dwukrotnie klubowe wicemistrzostwo świata. Jest wicemistrzem świata z 2006 r. oraz mistrzem Europy z 2009 r. Po okresie pracy z reprezentacją Polski U19 dołącza do sztabu PGE Skry.

Po informacji o objęciu przez Ciebie funkcji asystenta trenera w PGE Skrze Bełchatów wiele osób powie na pewno, że Michał Bąkiewicz wraca do domu. Też tak uważasz?

- Na pewno. Po pierwsze – pochodzę z Piotrkowa Trybunalskiego. Po drugie – najlepszą część swojej kariery siatkarskiej spędziłem w Bełchatowie, więc nie ma co ukrywać, że to dla mnie powrót sentymentalny. Wracam do domu.

Grałeś w PGE Skrze w latach 2003-2004 i 2007-2013, zdobyłeś z zespołem cztery mistrzostwa Polski, trzy Puchary Polski, zagrałeś w finale Ligi Mistrzów. Czy wśród tych wszystkich sukcesów jest jakiś jeden wyjątkowy, który szczególnie zapadł Ci w pamięć?

- Grałem w PGE Skrze w czasach, kiedy miała bardzo silny zespół, z wieloma reprezentantami Polski i innych krajów. Pamiętam każdy sukces, który udało nam się wtedy osiągnąć. Gdy wchodzę do hali w Bełchatowie i przypominam sobie poszczególne mistrzostwa kraju czy występy w Lidze Mistrzów, to serce bije mocniej i pojawiają się pozytywne emocje. Zawsze był tu wspaniały klimat, czuliśmy ogromne wsparcie kibiców, a atmosfera na trybunach niosła nasz zespół do kolejnych zwycięstw. Takich rzeczy się nie zapomina.

Ostatnie trzy lata spędziłeś z kadrą U19, z którą zdobyłeś brązowy medal mistrzostw Europy i mistrzostwo świata. Trudno było się rozstać z tymi chłopakami?

- Trzy lata to dużo czasu, zwłaszcza że z większością zawodników z kadry na co dzień pracowałem również w Szkole Mistrzostwa Sportowego, a później przechodziliśmy w tryb pracy reprezentacyjnej. Tak naprawdę spędzaliśmy razem 300 dni w roku, więc jako cała grupa byliśmy mocno zżyci. Nie było łatwo się pożegnać. Muszę przyznać, że nasze ostatnie spotkanie po wygranych kwalifikacjach do mistrzostw Europy U20, kiedy podsumowywaliśmy sobie całą wykonaną pracę, było bardzo emocjonalne. Cały czas mam z nimi kontakt i kibicuję tej wyjątkowej drużynie.

Widzisz w zawodnikach tej kadry potencjał na czołowych ligowców albo przyszłych reprezentantów?

- Wierzę, że wielu z tych siatkarzy będzie miało już niebawem możliwość zaprezentowania się w PlusLidze, a w dłuższej perspektywie czasu - także w reprezentacji Polski seniorów. Trzymam za nich kciuki, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że poziom PlusLigi i potencjał całej polskiej siatkówki jest bardzo wysoki. Konkurencja jest ogromna, potrzeba dużo pracy, konsekwencji i wyrzeczeń, żeby osiągnąć poziom pozwalający w ogóle myśleć o reprezentacji. Mamy bardzo dobry okres w historii naszej siatkówki i żeby zagrać w kadrze trzeba naprawdę być najlepszym z najlepszych.

W PGE Skrze jest ciągle spora grupa zawodników, których pamiętasz jeszcze z czasów gry w barwach drużyny z Bełchatowa.

- W PGE Skrze grałem z Karolem Kłosem, Robertem Milczarkiem i Aleksandrem Atanasijeviciem. Z AZS-u Częstochowa, w którym kończyłem karierę zawodniczą, pamiętam Kacpra Piechockiego, a z reprezentacji Polski znam Grzegorza Łomacza. Faktycznie, grupa znajomych osób jest tu spora.

Stawiasz sobie jakieś cele związane z najbliższym sezonem i pracą w PGE Skrze?

- Wiem, jakie mam zadania jako asystent trenera, jakie są moje obowiązki i będę chciał jak najlepiej wykonywać swoją pracę, która – mam nadzieję – przełoży się na wynik całego zespołu. Wszyscy wiemy, że w PGE Skrze zawsze myśli się o najwyższych celach. Mam nadzieję, że nowy sezon będzie bardzo emocjonujący i da nam, a przede wszystkim kibicom, wiele powodów do radości.