Przez ostatnie dwa sezony zespół PGE Skry prowadził Roberto Piazza, jednak nadszedł czas na zmiany. - Bez względu na wynik sportowy, który PGE Skra osiągnęła w poprzednim sezonie, mieliśmy umowę z Roberto, że kończymy współpracę. Wspólnie osiągnęliśmy kilka sukcesów i liczyliśmy, że ostatni rok też taki będzie. Włoch objął reprezentację Holandii i życzę mu w tej pracy jak najlepiej - mówi Konrad Piechocki, prezes PGE Skry.

Co więcej, bełchatowski klub postawił na młodego, perspektywicznego trenera z... Polski, co nie jest popularne w PlusLidze. Mowa oczywiście o Michale Mieszku Gogolu. - Wiele się mówiło, że polscy trenerzy nie dostają szansy. PGE Skra zawsze w miarę możliwości miała tę polskość i opierała sztab i kadrę zawodniczą na Polakach. W moim przekonaniu trener Gogol jest absolutnie gotowy, żeby podjąć pracę pod taką presją, jaka jest w PGE Skrze. Mimo młodego wieku to już doświadczony trener, bo pracuje na najwyższym szczeblu od 12 lat. Zaczynał od statystyka, przez asystenta, aż do pierwszego trenera. Pracował m.in. w Asseco Resovii, reprezentacjach Polski i wciąż zbiera doświadczenie jako asystent Vitala Heynena w pierwszej kadrze. Samodzielnie pracował w Stoczni Szczecin, moim zdaniem bardzo ciekawym projekcie i bardzo trudnym trenersko. Potem w trakcie sezonu podjął się trudnego zadania, jakim było przejście do Indykpolu AZS Olsztyn. - dodaje Piechocki.

Prezes PGE Skry liczy na to, że pod wodzą Gogola zespół wróci na podium PlusLigi, a także do europejskich pucharów. - Uważam, że to bardzo dobry wybór. Wierzę w trenera Gogola i cały nowy projekt. To jeden z najbardziej perspektywicznych trenerów młodego pokolenia w Polsce. Wierzę, że wspólnie będziemy osiągali sukcesy - kończy sternik jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce.