Autor: Aleksandra Filipiak-Graczykowska

Koniec pięknej przygody PGE Skry w Pucharze CEV

W rewanżowym meczu półfinałowym Pucharu CEV PGE Skra Bełchatów przegrała 2:3 z Valsa Group Modena. Bełchatowianom nie udało się awansować do wielkiego finału.

Do rewanżowego meczu z Modeną bełchatowianie przystępowali po zwycięstwie 3:0 nad Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w 27. kolejce PlusLigi. W kadrze na spotkanie z Włochami zabrakło chorego Mateusza Bieńka – w pierwszej szóstce zastąpił go Dawid Gunia.

Gospodarze zaczęli mecz od mocnego uderzenia. Przy zagrywce Aleksandara Atanasijevicia rywale mieli problem ze skończeniem swoich akcji, pojedynczym blokiem zapunktował Dick Kooy i było 3:0. Po chwili przewaga PGE Skry wzrosła jeszcze bardziej i przy stanie 6:1 o czas poprosił trener Andrea Giani. Po przerwie Włosi zaczęli odrabiać straty – zablokowany został Lanza i Atanasijević, asa serwisowego zagrał Giovanni Sanguinetti i było już tylko 10:9. Żółto-czarni w kolejnych akcjach ponownie zbudowali sobie jednak przewagę – prowadzili 14:10, 17:14 i… goście znów poderwali się do walki. Udało im się doprowadzić do remisu po 18, ale w końcówce PGE Skra włączyła wyższy bieg. Spektakularna była zwłaszcza akcja na 23:20, kiedy bełchatowianie popisywali się niesamowitymi obronami. Ostatecznie wygrali pierwszego seta 25:22, a ostatni punkt zdobył atakiem Atanasijević.


 

Druga partia miała bardziej wyrównany początek (2:2, 6:6). Skuteczny w zespole z Modeny był Adis Lagumdzija, w drużynie gospodarzy ataki kończył Kooy, a Grzegorz Łomacz zatrzymał na pojedynczym bloku Earvina N’Gapetha. Przy zagrywce Filippo Lanzy PGE Skra wyszła na prowadzenie 8:6 i w kolejnych akcjach je utrzymywała. Regularnie punktował Atanasijević, ataki ze środka kończył Kłos, ale i gracze Modeny byli skuteczniejsi niż w pierwszym secie, a do tego posyłali na drugą stronę siatki potężne serwisy. W efekcie doprowadzili do remisu po 15, a po kolejnych akcjach wyszli na prowadzenie 19:17 i czas wziął Andrea Gardini. Okazał się to decydujący moment dla wyniku w tej partii – Włosi nie pozwolili sobie na dekoncentrację i dowieźli zwycięstwo w drugiej odsłonie (25:21).

Trzeci set zaczął się od prowadzenia Modeny – było 4:2 dla Włochów, później na 6:3 podwyższył asem serwisowym Bruno Rezende i grę przerwał trener Gardini. W następnych minutach bełchatowianie konsekwentnie, krok po kroku niwelowali przewagę rywali i doprowadzili do remisu po 9, gdy kontrę ze środka sfinalizował Gunia. Za chwilę – po dwóch doskonałych zagrywkach Dicka Kooya – było 12:11 dla PGE Skry. O czas poprosił Andrea Giani, ale Kooy nie zwalniał ręki i zszedł z pola serwisowego przy stanie 14:12. Bełchatowianie wrócili do swojego rytmu, kończyli ataki, z poświęceniem walczyli w obronie i po kolejnych akcjach prowadzili 19:15. Drugą przerwę wziął szkoleniowiec Modeny, jednak PGE Skra grała skutecznie i nie pozwoliła już rywalom odrobić tej przewagi. W samej końcówce zatrzymany blokiem został N’Gapeth, a piłkę na 25:21 wykorzystał Atanasijević.

W czwartej partii od początku toczyła się zacięta walka – co prawda to Włosi byli jeden-dwa punkty z przodu, ale żółto-czarni nie pozwalali im odskoczyć na większy dystans, a po spektakularnym pojedynczym bloku Kłosa na Sanguinettim było po 6. Za chwilę na zagrywce pojawił się N’Gapeth, goście wygrali trzy akcje z rzędu i przy stanie 9:6 dla Modeny czas wziął Andrea Gardini. Goście nie zwalniali jednak ręki, zrobiło się 13:8 i trener PGE Skry poprosił o drugą przerwę. Przewaga rywali była znaczna (16:9) i każda kolejna akcja zaczynała dla bełchatowian ważyć coraz więcej. Podejmowali ryzyko na zagrywce, ale serwisy popsuli i Atanasijević, i Kooy. Część strat udało się odrobić na kontrze i bloku – przy wyniku 18:14 grę przerwał Andrea Giani. Jego zespół odzyskał koncentrację, zagrał końcówkę seta bez żadnych kalkulacji i wygrał 25:16, co oznaczało dla Modeny awans do finału.

W tie-breaku obaj szkoleniowcy posłali na parkiet zawodników rezerwowych. Początkowo lepiej prezentowali się bełchatowianie, który prowadzili 4:2 i 6:3, m.in. za sprawą skutecznych ataków Wiktora Musiała. Do zmiany stron doszło przy wyniku 8:6, ale już po kilku kolejnych akcjach był remis 9:9. Gdy atak skończył Musiał, a na podwójnym bloku zatrzymany został Rousseaux, żółto-czarni znów mieli dwa punkty przewagi (11:9), jednak Modena za chwilę wyrównała i wyszła na prowadzenie 12:11. Po zaciętej końcówce goście ostatecznie wygrali piątego seta 16:14, a cały mecz 3:2.

PGE Skra Bełchatów - Valsa Group Modena 2:3 (25:22, 21:25, 25:21, 16:25, 14:16)

PGE Skra: Dawid Gunia, Karol Kłos, Dick Kooy, Aleksandar Atanasijević, Grzegorz Łomacz, Filippo Lanza i Jędrzej Gruszczyński (l) oraz Wiktor Musiał, Lukas Vasina, Bartłomiej Janus, Mihajlo Mitić, Jakub Rybicki, Robert Milczarek (l).
Trener: Andrea Gardini

Modena: Bruno Rezende, Giovanni Sanguinetti, Dragan Stanković, Earvin N’Gapeth, Adis Lagumdzija, Tommaso Rinaldi i Salvatore Rossini (l) oraz Lorenzo Sala, Tomas Rousseaux, Nicola Salsi, Nicolas Marechal, Riccardo Gollini (l).
Trener: Andrea Giani