Author: Maciej Nowocień

PGE Skra przegrała bitwę, ale nie całą batalię. Walczymy o brąz!

PGE Skra przegrała pierwsze spotkanie o brąz z Aluronem CMC Warta Zawiercie 2:3. Ale się nie poddaje!

W spotkaniu w pełnym wymiarze z powodów zdrowotnych nie mógł zagrać Milad Ebadipour. Irańczyk doznał kontuzji przed spotkaniem w hali Energia, a sztab szkoleniowy nie chciał ryzykować pogłębienia urazu. W pierwszej szóstce zastąpił go Robert Taht, który wiele razy udowodnił już, że potrafi być bardzo wartościowym zmiennikiem. 

Zespół PGE Skry był prowadzony przez trenera Radosława Kolanka, który przejął obowiązki pierwszego szkoleniowca po odejściu Slobodana Kovaca. I musiał interweniować już na początku pierwszego seta, bo bełchatowianie przegrywali 4:7. PGE Skra odrobiła jednak straty, a nawet wyszła na prowadzenie 13:12 po tym, jak na zagrywkę poszedł Dick Kooy. Holender z włoskim paszportem zanotował trzy punktowe serwisy z rzędu! Do końca seta Aluron CMC uciekał gospodarzom, ale PGE Skra doganiała rywali, a w końcówce wyszła nawet na prowadzenie. Niestety ostatni punkt należał do zawiercian, którzy wygrali 25:23. 

Bełchatowianie lepiej rozpoczęli drugiego seta, bo od prowadzenia 4:1. Niestety słabe przyjęcie spowodowało, że rywale punktowali zagrywką i po chwili było już 5:6. Na boisku pojawił się Mikołaj Sawicki, który zmienił Roberta Tahta. Dalej mieliśmy podobny przebieg, jak w pierwszym secie. Sporo wyrównanej gry, ale to PGE Skra robiła różnicę - konkretniej Mateusz Bieniek i Karol Kłos, którzy prezentowali się naprawdę dobrze. Trzeba też pochwalić Damiana Schulza (zmienił Aleksandara Atanasijevicia) oraz Sawickiego za znakomite wejście, a PGE Skra wygrała 25:21!

Trzecia partia rozpoczęła się od znakomitej gry PGE Skry w polu serwisowym. Punkty zdobywali m.in. Kłos, Sawicki czy Bieniek i bełchatowianie prowadzili już 12:7. Trzy kolejne “oczka” należały jednak do zawiercian, a trener Kolanek poprosił o czas. Po kolejnej dobrej zagrywce Dawida Konarskiego na boisko wszedł Ebadipour. I od razu zaznaczył swoją obecność znakomitym odbiorem! W dalszej części seta PGE Skra genialnie blokowała, na czele z Kłosem, który jest przecież najlepiej blokującym w tym sezonie PlusLigi. Przewaga się powiększała, a bełchatowianie mogli kontrolować wydarzenia na boisku. I tak też było - zwyciężyli w drugim secie 25:19! 

W czwartym secie na boisko za Ebadipoura wrócił Sawicki, a niesiona dopingiem swoich kibiców PGE Skra chciała już zakończyć tę batalię. Co prawda słabo rozpoczęła partię, ale zaczęła odrabiać straty. Świetnie grę w środowym meczu prowadził Grzegorz Łomacz i potrafił zaskoczyć rywali (15:14). Niestety bełchatowianie stracili trzy kolejne punkty i na boisko wrócił Atanasijević. Siatkarze z Zawiercia po raz kolejny przekonali się, że gdy na zagrywce jest Sawicki, to nie ma żartów. Młody przyjmujący znacznie przyczynił się do zyskania przewagi. Niestety w końcówce PGE Skrze znów zabrakło przyjęcia i wykończenia ataku. W konsekwencji w hali Energia drużyny musiały rozegrać tie-breaka.

O ile blok był główną bronią PGE Skry przez ostatnie trzy sety, to w tie-breaku w tym elemencie brylowali zawiercianie. Dzięki temu strony zmienili przy prowadzeniu 8:5, a trener Kolanek poprosił o czas dla swojego zespołu. Na boisku pojawił się też Ebadipour, który zmienił Kooya. Co ciekawe, kilka chwil później zrobiło się 8:8, a po skutecznej kontrze Schulza nawet 9:8 (czas dla Kolakovicia). Mało? Sawicki zablokował Konarskiego, a bełchatowianie wykorzystali kolejną kontrę! (11:8). Żeby emocji było mało, zawiercianie kontrą obronili piłkę meczową i było 14:14... Niestety, błędy w ścisłej końcówce dały zwycięstwo Aluronowi CMC...

Kolejny mecz (rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw) już w sobotę w Zawierciu. Trzecie spotkanie zaplanowano na wtorek w hali Energia.

PGE Skra Bełchatów - Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3
Sety:
23:25, 25:21, 25:19, 22:25, 15:17
PGE Skra: Łomacz, Kooy, Bieniek, Atanasijević, Taht, Kłos, Piechocki (libero) oraz Schulz, Mitić, Ebadipour
Aluron CMC Warta: Cavanna, Orczyk, Niemiec, Konarski, Kovacevic, Zniszczoł, Żurek (libero) oraz Conte, Malinowski, Szalacha