Mecz wzlotów i upadków niestety nie dla PGE Skry. Przegrana w Zawierciu - PGE GiEK Skra Bełchatów - www
Mecz wzlotów i upadków niestety nie dla PGE Skry. Przegrana w Zawierciu
Do zespołu PGE Skry wrócił już nie tylko trener Slobodan Kovac, ale również rozgrywający MIhajlo Mitić, którego nie było podczas meczu bełchatowian z Duklą Liberec. Serb się wyleczył, jednak na ostatnim treningu przed spotkaniem w Zawierciu ze składu wypadł Dick Kooy. W pierwszej szóstce zastąpił go więc Robert Taht, który w tym sezonie kilkakrotnie już udowodnił, że jest bardzo wartościowym graczem.
Już pierwszy set pokazał, że mecz czwartej (PGE Skra) i szóstej (gospodarze) ekipy PlusLigi będzie wyrównany. Obie drużyny pokazywały naprawdę dobrą siatkówkę. W PGE Skrze świetnie spisywali się tradycyjnie już Mateusz Bieniek (zagrywka i atak) oraz Milad Ebadipour. Tak wyrównany mecz mieliśmy do stanu 17:17, kiedy to bełchatowianie nagle… stanęli. Zablokowany został Aleksandar Atanasijević i PGE Skra seryjnie zaczęła popełniać błędy. Momentalnie wykorzystali to gospodarze i to oni wygrali 25:21.
W drugim secie PGE Skra zagrała niemal koncertowo! Wciąż doskonale przyjmowała i kończyła ataki, a do tego dołożyła doskonały blok. Przez całego seta zatrzymała rywali aż pięć razy i punktowała zawiercian raz po raz. To musiało zakończyć się pogromem - PGE Skra pewnie zwyciężyła w tym secie 25:10 i wróciła do gry!
W trzeciej partii znów mieliśmy wymianę ciosów z obu stron. Przy stanie 8:8 to jednak zawiercianie doszli do głosu i zdobyli trzy punkty z rzędu. To z kolei podrażniło przyjezdnych - PGE Skra zaczęła gonić Aluron CMC Warta. Kolejna część seta wyglądała podobnie - znów gospodarze uciekali, a goście niemal doprowadzili do remisu. Martwiło jednak coraz więcej błędów ze strony PGE Skry…Gdy Atanasijević został zablokowany (17:21), trener Kovac poprosił o czas. Niestety ten element w końcówce był decydujący i to Aluron CMC Warta wyszedł na prowadzenie 2:1 (18:25).
Scenariusz na czwartego seta? Tak, jak poprzednio, czyli toczyła się wyrównana gra z obu stron siatki. PGE Skrze przydałby się punktowy blok, który pozwoliłby na powiększenie przewagi. Niestety to Dawid Konarski posłał punktową zagrywkę i gospodarze wyszli na jeden punkt przewagi. W dalszej części seta Aluron CMC Warta zachowywał zimną głowę i uzyskał przewagę. To jednak nie był koniec meczu, a bełchatowianie (bez nominalnego rozgrywającego na boisku!) odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie 22:21! I choć sytuacja znów się odwróciła, to ostatecznie ze zwycięstwa w tym secie cieszyli się bełchatowianie! Przed nami tie-break!
A w piątym secie, dla odmiany... znów wyrównana gra z obu stron siatki. Emocje były już ogromne, a udzielały się nie tylko kibicom w hali, ale przede wszystkim samym siatkarzom (7:7). Niebezpiecznie zrobiło się przy stanie 8:7 dla zawiercian, kiedy to Facundo Conte wywalczył punkt w kontrataku, a Kovac poprosił o czas. Ale od czego mamy Atanasijevicia... Posłał bombę i trafił rywala! (9:9) Mecz nabrał nieprawdopodobnego tempa, a żadna ze stron nie chciała oddać zwycięstwa. Oczywiście spotkanie rozstrzygał się na przewagi, a emocje sięgały zenitu! Minimalnie, bo 26:24 wygrali jednak gospodarze...
W następnej kolejce PGE Skra zagra u siebie z GKS Katowice. Bilety na piątkowy mecz są już dostępne na bilety.skra.pl.
Aluron CMC Warta Zawiercie - PGE Skra Bełchatów 3:2
Sety: 25:21, 10:25, 25:18, 23:25, 26:24
Aluron CMC Warta: Tavares, Kovacevic, Zniszczoł, Konarski, Conte, Niemiec, Żurek (libero) oraz Cavanna, Depowski
PGE Skra: Łomacz, Taht, Kłos, Atanasijević, Ebadipour, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Sawicki, Schulz